Jak jest w norweskim przedszkolu-inaczej niż w polskim ale to nie znaczy że gorzej.
Mam porównanie i uważam że tutaj dziecko ma czas na bycie dzieckiem. Nie ma pędu do wszelkich możliwych dodatkowych zajęć dla malucha. Dzieciaki częściej spędzają czas na spacerach, zabawach przed przedszkolem, chodzą na wycieczki w góry, do różnych placówek jak straż czy muzeum zabawek itd...
Mają też chwile na naukę języka poprzez zabawy tematyczne , uczenie się piosenek, słuchanie bajek.
Codziennie dowiaduję się od opiekunek jak radziła sobie moja Młodsza. Dostajemy też miesięczny plan przedszkola- drobiazgowy;}}.
Czy chodzą w brudnych galotach. Nie!. Opiekunki biegają za szkrabikami z majtami do przebrania, przytulają, pocieszają kiedy któreś płacze z tęsknoty za rodzicami. W razie awarii braku ciuszków w szafce zostawiają obrazki ;}}} z tym co powinno zostać dostarczone.
Kiedy my z rodzinką przywędrowaliśmy do Norge także słyszeliśmy strachy na lachy. Przestałam wierzyć po pierwszej głupocie która usłyszałam i sprawdziłam z czasem.
Dobre dusze uprzedziły nas że w razie choroby dostaje się tylko pyralginę i radź sobie człowieku sam. Bzdura. Moje córki podczas choroby są leczone dokładnie tak samo ja w Polsce.
Nauczyłam się że warto sprawdzić i bezgranicznie nie wierzyć we wszystko co opowiadają życzliwi...
Mam tylko jedno małe złośliwe pytanko: skoro tutaj jest tak "be" to dlaczego tak wielu opowiadaczy nadal tutaj jest?.
Kilka fotek z wyjazdowej integracji mężusia do Brukseli
Część oficjalna czyli zabytki za Wami teraz coś dla miłośników czekolady;}}