środa, 28 stycznia 2015

Kłótnia...

Deszczowa , wietrzna pogoda, przeziębienie i za długie przebywanie ze sobą  moich dziewczyn skończyło się dziś kłótnią norwesko- polską.
Przyczyną burzy była wspólna chęć na jedną zabawkę .Młodsza zadziorna stwierdziła że nie da i koniec a starsza nie patyczkowała się i wypaliła :
    -du er dum { jesteś głupia }
Młodsza stwierdziła że nie będzie pytać u źródła co to znaczy i pędzi do mnie z pytaniem:
   - mamo co ona mówiła!?
Nie zdążyłam otworzyć buzi i słyszę jak Starsza jej tłumaczy:
  - co ja ci powiedziałam ?  już ci mówię- jesteś głupia !!!
Młodsza która lubi mieć przewagę słowną krzyknęła  :
   - ja jestem głuuuupia? ja ? Ty jesteś rumpa!!! koniec i kropka!.
Dla Młodszej poznane jakiś czas temu słówko jest lekarstwem na wszystko, można je też wykorzystać do kłótni. 
 Póki co Starsza ma przewagę językową. Zastanawiam kiedy uczeń przerośnie mistrza i Młodsza będzie umiała "zastrzelić" Starszą  równie kwiecistymi wypowiedziami...


































czwartek, 15 stycznia 2015

Poznawanie języka

Moja Młodsza biega  po pokoju i śpiewa:
    - rumpa, rumpa rumpa, bęc!
Podchodzi do mnie i pyta czy ładnie, ja czymś zajęta bezmyślnie odpowiadam, że prześlicznie  Zachęcona pochwałą wraca do śpiewania. Po chwili zapala mi się czerwona lampka i pytam skad zna te słowa. Spryciula stwierdziła że troszkę minie się z prawdą i odpowiedziała  :
    - to pani nas tak uczyła w przedszkolu.
Widząc moje niedowierzanie w oczach poprawia się 
   - no dobla to dzieci klepały kolegę po pupie i wołały "rumpa" i ja też go klepnęłam i kazali mi tak powiedzieć.
Uświadomiłam moją śpiewaczkę że to słowo znaczy - dupa;}}}.
Miałam cicha nadzieję że pierwsze słowa po norwesku które zaskoczy będą  ładne, cenzuralne a tutaj rach ciach i moje dziecko zaczyna od anatomii ;}}}}


 
Jakiś czas temu próbowałam wstawić te zdjęcia ale mi znikały więc spróbuję jeszcze raz. Te cudeńka zrobił jakiś śniegowy artysta. Musiał w nie włożyć dużo pracy i cierpliwości


















piątek, 9 stycznia 2015

Nie ogarniam

Po przerwie chorobowo świątecznej moja Młodsza ma problem z przekroczeniem progu przedszkola. Jest wrzask, trzymanie się mojej nogi. Lekko nie jest :}. Przedszkolanka wpadła na pomysł że pójdzie z moją bestią do grupy młodszych dzieci gdzie jest polska dziewczynka. Miała nadzieję że  królewna się przełamie słysząc ojczysty język. Dotarłyśmy do pokoju zabaw, opiekunka zadowolona zaćwierkała do mojej córki i  potencjalnej koleżanki: "pobawcie się dziewczynki" i sobie zniknęła. Dziewczynki nie wiedziały czy mają ochotę na wspólne szaleństwo ale decyzję pomogła podjąć mamusia  nowej kumpelki i stwierdziła :  "moja córka nie będzie rozmawiała po polsku, ma rozmawiać po norwesku, tylko z norweskimi dziećmi". Zaniemówiłam. Potrafię zrozumieć że mamuśka chce w miarę szybko podszkolić dziecko w norweskim  ale te słowa trąciły rasizmem.    Nauka języka, integracja ze społeczeństwem norweskim jest oczywista ale chowanie swojego pochodzenia do kieszeni i bycie człowiekiem  znikąd . Nie ogarniam. Mogę mówić w innym języku, dostosować się do nowych sytuacji ale nigdy nie przestanę myśleć po polsku, śmiać się po polsku, kłócić się po polsku, bawić się z dziećmi po polsku itd.


Zdążyłam się przyzwyczaić do tego że nie mogę  być miła dla Polaka ponieważ:
       - z pewnością mam nieczyste zamiary
Nie można się uśmiechać słysząc rodaka ponieważ:
      - jest to obłudny i nieszczery uśmiech
Nie można doradzić w jakiejś sytuacji :
     - ponieważ na 100% chcesz wprowadzić w błąd
Nie można się zaprzyjaźnić:
   - ponieważ  z pewnością chcesz ukraść pracę i ogólnie masz niecne zamiary.
Mogę tak długo wymieniać. Mam wrażenie że mieszkając w Polsce żyłam w bańce mydlanej która została przebita w momencie przeprowadzki do krainy deszczowców. Ludzie [rodacy]  tutaj żyją w dziwnym amoku, wszędzie szukają podstępu i krętactwa. 


P.s piszę tylko i wyłącznie o osobach które pojawiły się w moim norweskim świecie

niedziela, 4 stycznia 2015

Pożegnanie świąteczne

Wszelkie wichury, burze, ulewy  dały nam dziś  od siebie odpocząć więc ruszyliśmy na spacerek.
Jesteśmy rodzinką wałęsaczy i nie lubimy  siedzieć  cały dzień w chałupce. Musimy "zaliczyć" codzienny spacer ;}. Chodząc sobie po małych uliczkach natykaliśmy się na dekoracje świąteczne, których coraz mniej ale jeszcze są. Te post jest moim pożegnaniem z tematem świąt na czas jakiś ;}