Po przerwie chorobowo świątecznej moja Młodsza ma problem z przekroczeniem progu przedszkola. Jest wrzask, trzymanie się mojej nogi. Lekko nie jest :}. Przedszkolanka wpadła na pomysł że pójdzie z moją bestią do grupy młodszych dzieci gdzie jest polska dziewczynka. Miała nadzieję że królewna się przełamie słysząc ojczysty język. Dotarłyśmy do pokoju zabaw, opiekunka zadowolona zaćwierkała do mojej córki i potencjalnej koleżanki: "pobawcie się dziewczynki" i sobie zniknęła. Dziewczynki nie wiedziały czy mają ochotę na wspólne szaleństwo ale decyzję pomogła podjąć mamusia nowej kumpelki i stwierdziła : "moja córka nie będzie rozmawiała po polsku, ma rozmawiać po norwesku, tylko z norweskimi dziećmi". Zaniemówiłam. Potrafię zrozumieć że mamuśka chce w miarę szybko podszkolić dziecko w norweskim ale te słowa trąciły rasizmem. Nauka języka, integracja ze społeczeństwem norweskim jest oczywista ale chowanie swojego pochodzenia do kieszeni i bycie człowiekiem znikąd . Nie ogarniam. Mogę mówić w innym języku, dostosować się do nowych sytuacji ale nigdy nie przestanę myśleć po polsku, śmiać się po polsku, kłócić się po polsku, bawić się z dziećmi po polsku itd.
Zdążyłam się przyzwyczaić do tego że nie mogę być miła dla Polaka ponieważ:
- z pewnością mam nieczyste zamiary
Nie można się uśmiechać słysząc rodaka ponieważ:
- jest to obłudny i nieszczery uśmiech
Nie można doradzić w jakiejś sytuacji :
- ponieważ na 100% chcesz wprowadzić w błąd
Nie można się zaprzyjaźnić:
- ponieważ z pewnością chcesz ukraść pracę i ogólnie masz niecne zamiary.
Mogę tak długo wymieniać. Mam wrażenie że mieszkając w Polsce żyłam w bańce mydlanej która została przebita w momencie przeprowadzki do krainy deszczowców. Ludzie [rodacy] tutaj żyją w dziwnym amoku, wszędzie szukają podstępu i krętactwa.
P.s piszę tylko i wyłącznie o osobach które pojawiły się w moim norweskim świecie
O matko, pewnie bym zdębiała, słysząc taką reakcję. To smutne wręcz. Masz rację- to jakby wyrzec się polskości... Co się z tymi ludźmi dzieje? Czy ta bieda tutaj tak nas zmienia, że niektórym odbija?
OdpowiedzUsuńŚciskam Kasia! Nie daj się.
Najbardziej złości mnie to że zapomniałam języka w gębie :}. Wiesz co ja mam wrażenie że bardziej tu działa niepewność. A nóż widelec ktoś capnie mi pracę więc trzeba wazelinować wszelkimi sposobami. Ja twarda baba jestem , tylko że niektórych sytuacji muszę się hmmm nauczyć i dać do wiwatu. Ściskam Cię mocno babeczko :}
UsuńZamurowało mnie.
OdpowiedzUsuńKurczę blaszka cholernie to przykre. Wydawałby się, że dwóch przedstawicieli jednego kraju, którzy spotkają się na obczyźnie będą gotowi "wpaść" sobie w ramiona...
Poczują jakieś tam "więzy", a tu taka niemiła niespodzianka.
Pani chyba sodówka uderzyła do głowy i zachłysnęła się zmianami.
OLAĆ! Innego wyjścia nie ma!
Mam nadzieję, że Malutka szybko na nowo się zaaklimatyzuje :)
Ściskam Was Kochani :**
Czarnuszko do niedawna myślałam dokładnie tak samo jak Ty. Wydaje mi się że to trzeba mieć pokręcony charakter i nie ważne czy żyje się w Polsce czy w innym miejscu zawsze zostanie się wredotą. Żeby nie było tak smutno i ponuro mamy dwie osoby- takich ludków do rany przyłóż z którymi sobie pomagamy :}. Gwiazda moja już powolutku wskakuje na pozytywne tory , a to jest najważniejsze :}}. Buziorki Monika :}
UsuńOj ja też nie ogarniam takich sytuacji. Moi znajomi mieszkający z dziećmi za granicą robią wszystko, aby maluchy nie zapomniały polskiego, a tu proszę- zupełne przeciwieństwo...
OdpowiedzUsuńDla mnie też najważniejsze jest to aby moje dzieciaki nie zapomniały mówić po polsku. Może niektórym odbiła sodówka emigracyjna ;}}
UsuńNie tylko w no tak jest. Niestety niejednokrotnie słyszy się o takich "kwiatkach" od znajomych i rodziny na emigracji. Przykre ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńPolka z historii w przedszkolu powinna się wstydzić.
Wiesz co może ludzie się tak zachowują ponieważ nie do końca czują się pewnie i na wszelki wypadek wystawiają pazury :}. Mamuśka z przedszkola musi dojrzeć do tego że co polskie to nie wstyd.
UsuńJak dla mnie nic nie usprawiedliwia takiego zachowania. Ludzie nie doceniają Polski i nawet nie pomyślą ile jest krajów w których ludziom żyje się jak w piekle a nasze państwo uznaliby za raj na ziemi.
UsuńWyjazd za granicę z powodu słabych zarobków to jeszcze nie powód żeby takie farmazony wygadywać. Polska jest pięknym krajem ale paniusia poza portfelem nie widzi tak przyziemnych krajobrazów ;}}}
UsuńJa to mialam takich znajomych,ktorzy po 4 miesiacach pobytu w Norwegii w domu mowili tylko po norwesku a nie po polsku:)
OdpowiedzUsuńDurnymi nie ma sie co przejmowac.Jeszcze nie jedno Cie zaskoczy:)
Trzymaj sie cieplo.A jak tam u Was Nina?Bardzo narozrabiala?
Haha my jesteśmy taką bombą zegarową, nigdy nie wiadomo kiedy wybuchniemy z jakimś genialnym pomysłem ;}}}. Wiesz co Ninka trochę poszalała ale w samym mieście wielkiej tragedii nie było widać na szczęście . Pozdrawiam
UsuńA mnie ,, tacy jedni '' NAKAZALI oddac polska TV i rozmawiac w domu tylko po norwesku. Co , moze i kochacmam sie tez po norwesku ???? Eh, Ci nasi rodacy. Ale wszystko dobrze ujelas. Welkommen i klubben . Usciski Ania
OdpowiedzUsuńCzłowiek nabywa nowych doświadczeń "rodakowych" całe życie ;}. Ja zdecydowanie wolę kochać po polsku :}}}}. Ściskam
OdpowiedzUsuńSmutne to co piszesz... Ale podobno nikt nie jest większym wrogiem Polaka za granicą, niż inny Polak.... Trzymaj się ciepło, nie dawaj się tej fobii... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPodobno co nas nie zabije to nas wzmocni ;}} Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSmutne :( tymbardziej, ze dotyczy dzieci....
OdpowiedzUsuńSmutne ale dobrze że dzieci nie do końca zrozumiały o co chodzi. Niektórzy mają problem z empatią do innych a sami wymagają tego dla siebie. No cóż samo życie- co nas nie zabije to nas wzmocni ;}}}
UsuńStrasznie to smutne... Ale faktycznie często tak bywa :(
OdpowiedzUsuńObyście w nowym roku mieli większe szczęście do napotykanych rodaków...
Z każdą taką sytuacją człowiek nabiera dystansu i nie zaśmieca sobie tym głowy. Powolutku się tego uczę ;}
Usuń