czwartek, 31 lipca 2014

Letnie zabawy

Kiedy brak mi pomysłu na atrakcje wakacyjne dla moich dziewczyn zbieramy się i idziemy na rynek bergeński gdzie przez cały okres letni wystawione są zabawki dla mniejszych-naszych szkrabów  i dużych-mamuś i tatusiów:}.
 Niby nic rewelacyjnego zabawki jakie mamy w domu ale atrakcja jest ponieważ jest na świeżym powietrzu, jest dużo dzieci  no i jest rywalizacja o upatrzoną zabawkę, czasami mamusie mogą odsapnąć i jednym okiem połapać słońce drugim pilnować swoich dzieci:}}





]




czwartek, 24 lipca 2014

The tall Ships Races.

Wczoraj  w Bergen zaczął się The tall Ships Races. Dziś popędziliśmy zobaczyć co w trawie piszczy.
W porcie przycumowanych było mnóstwo żaglowców, niesamowicie dużo ludzi, można było posłuchać koncertu piosenek szantowych. Zorganizowanych jest też dużo dodatkowych atrakcji: występy  teatrów ulicznych, zawody bosmańskie i żeglarskie, parada werbistów, zawody kadetów marynarki wojennej   Organizator rozwiesił po dwóch stronach portu  telebimy, co by ludziska mogły wygodnie posłuchać muzyki przy piwku.
Mimo groźby atakiem  terrorystycznym  udało nam się ciekawie spędzić popołudnie






































































niedziela, 20 lipca 2014

Spacer turystyczny

Pogodę mamy od kilku dniu przepiękną więc staramy się ją wykorzystać spacerowo. 
Nie mieliśmy dziś pomysłu w którą stronę mamy iść więc wybraliśmy szlak turystyczny:}}





Rynek bergeński- podziwiam tego pana że w taką temp stał cierpliwie i zbierał korony:}



 Targ rybny, oblegany przez turystów











Bryggen- wąskie, urokliwe uliczki z małymi galeryjkami







 Czas na lody musiał się znaleźć:}



Przyciągnął moje oko ciekawy wystrój przed wejściem do restauracji







 Na koniec spragnione gołębie, nie miały ochoty podejść kuszone jedzonkiem:}

poniedziałek, 14 lipca 2014

Równowaga...

Moja młodsza dostała pierwsze wezwanie na kontrolę zębów. Ja pełna optymizmu, po spokojnym pobycie w szpitalu poleciałam z gwiazdą na umówioną godzinę.
 Wchodzimy , wita nas pani stomatolog na widok której mamuśce piękną kolana. Nic to trzeba być twarda, biorę córkę pod pachę , wchodzimy do gabinetu i zaczyna się jazda.
Dziecko moje przykleiło się do mnie i zaczyna wrzeszczeć . Stomatolog przez moment cierpliwa, próbuje przekupić zabawkami ale na próżno.
Nagle łapie mojego szkraba przekręca przodem do siebie przytrzymuje wierzgająca bidulkę kolanem  i na siłę otwiera buzie.
Mała krzyczy że chce do domu, ja w duchu zgadzam się z nią w 100% ale nie mogę pokazać że zezłościła mnie baba i tez jestem przerażona zachowaniem kobiety.
Widocznie nie zawsze może być miło i równowaga w naturze musi być zachowana- trochę  miłych i trochę złych doświadczeń



Misz masz z niedzielnego spaceru










 










środa, 9 lipca 2014

Szpital

W miniony piątek moja młodsza córka rozsypała się nam , stwierdziła że troszkę pochoruje:}.Pół dnia walczyliśmy żeby zbić jej temperaturę-39.9 ale bez większego skutku, więc wzięliśmy szkraba pod pachę i poszliśmy na pogotowie.
Doktorek osłuchał, wymacał bolący brzuch i stwierdził że musimy iść na szybką kontrolę na chirurgię ponieważ on nie wie co jest, podejrzewa że może to być wyrostek.
Biegusiem dotarliśmy do szpitala i tam od początku osłuchiwanie , mierzenie temp,, zrobienie USG.
Bardzo podobało mi się podejście do dziecka-mierzenie temp, podanie syropu- to robiliśmy my, ponieważ dziecka nie można stresować. Pielęgniarka wychodziła i dawała nam czas na namowy do połknięcia lekarstwa czy zmierzenia temp.
Na dziecięcej chirurgii  wylądowaliśmy po 23, a tam z marszu córka dostała lekką kolacje, my też. 
Nie mieliśmy  przy sobie piżam dla siebie i dla córki- nie ma problemu dostaliśmy piżamki, znalazł się także materac żebyśmy nie spali na krześle.
Rano nasz szkrab miał mieć pobieraną krew więc 2 godz przed dostała plasterek przeciwbólowy 
Koniec końców wszystko skończyło się dobrze. Opisałam to tak dokładanie ponieważ nie raz byliśmy  straszeni z mężem że w Norwegii leczy się tylko paracetamolem i woda.Teraz mogliśmy zweryfikować te informacje i nie podpisujemy się pod nimi.










piątek, 4 lipca 2014

Bunt


Od 2 dni pada u nas deszczyk co nie odstrasza moich dzieci od wyjścia na spacer. Odkurzyłyśmy kaloszki i ruszyłyśmy przed siebie.
Spacer okazał  się bardzo udany dla moich dziewczyn, mniej przyjemny dla mnie, ponieważ okazało się że nie tylko nam nie przeszkadza deszcz ale zwierzakom także, przy każdym napotkanym czworonogu następował kociokwik moich babeczek a skończyło się histerią że nie wracają do domu bez zwierzątka.Brakowało im tylko transparentów "my chcemy zwierzaka!" :}}





Które kaloszki najładniejsze:}}


 Kociak mieszkający po sąsiedzku, wyjątkowo pokojowo nastawiony do  moich dziewczyn





 A tutaj następny gagatek do "zaadoptowania"