Cały czas uczę się mówić po norwesku i zdążyłam uzbierać niezły worek zabawnych rozmów.
Codziennie z córka chodzimy do naszego ulubionego marketu gdzie mamy ulubionego pana kasjera który wie skąd jesteśmy, jak długo mieszkamy w Bergen no i na jakim etapie jestem z mówieniem po norwesku;}
Któregoś dnia miał chyba ochotę pogadać bo bez wstępów wskoczył na sportowe tematy:
-Juśtina Kowalcik
Ja pięknie odpowiedziałam:
- Ja, Jeg liker Justyna Kowalczyk [ ja lubię Justynę...}
Cisza, facet stoi , patrzy na mnie i nic. Próbuje jeszcze raz:
- Justyna er best {Justyna jest najlepsza }
Niestety reakcji nie doczekałam się żadnej, pan nadal stoi i cisza a ja szczerzę się w uśmiechu jak z reklamy pasty do zębów.
Z tej niezręcznej ciszy wybawiło mnie moje dziecko.
Nie dowiedziałam się dlaczego nasz ulubiony pan nie chciał rozmawiać...może zaniemówił z wrażenia że potrafię cosik powiedzieć po norwesku albo oczekiwał ze będę się zachwycała norweskimi sportowcami a ja się okazałam miłośniczką nie tej sportsmenki co trzeba.
Bardziej prawdopodobna jest dla mnie pierwsza wersja;}}
Dzisiejsze poszukiwania wiosny
Z pewnością pan w sklepie doznał szoku :) :
OdpowiedzUsuńAleż widoki!!
Pięknie tam macie!!
Mam nadzieję że jeszcze nie raz tego pana zaskoczę;}}.
OdpowiedzUsuń